Zabijali zdrowe świnie w gospodarstwie wolnym od ASF
W wolnym od ASF gospodarstwie Ewy Biernackiej, sołtys wsi Rudniki w województwie lubelskim zabito ponad 90 zdrowych świń.
To było drugie podejście do utylizacji w tym miejscu bowiem tydzień wcześniej okoliczni rolnicy zablokowali przedstawicielom inspekcji weterynaryjnej dojście do chlewni - przypomina "Dziennik Wschodni".
ASF może ogarnąć cały kraj. Tylko bioasekuracja może zatrzymać wirusa
Inspektorzy uznali, że gospodarstwo nie spełnia wymogów bioasekuracji, a że położne jest w strefie zapowietrzonej, konieczna jest utylizacja zdrowych zwierząt.
Ostatecznie państwo Biernaccy zgodzili się na utylizację 76 prosiąt, 15 macior i knura. - Dlatego, że prosięta były już zaduszane przez maciory, nie mieliśmy gdzie ich przemieścić. 40 z nich powinno już być przekazanych do dalszego chowu. Mieliśmy chętnych odbiorców, ale w związku z tym, że strefa zapowietrzona tu jest, nie mogliśmy ich sprzedać - tłumaczy sołtys.
Świnie utylizowane były na miejscu - w chlewni. Inspekcji weterynaryjnej towarzyszyła policja, która zabezpieczała gospodarstwo. - To straszne, prosięta piły mleko od zabitej maciory - opowiadał załamany Jan Biernacki.
- Prowadzę rozmowy z adwokatami. Trzeba zebrać ludzi i przygotować pozew zbiorowy przeciwko państwu o potężne odszkodowania. Chodzi o koszty, które rolnicy ponoszą przy likwidacjach hodowli i o to, co dalej mają robić - podkreśla Marek Sulima, radny powiatu bialskiego w rozmowie z dziennikiem.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń
źródło: Dziennik Wschodni