Który rolnik nie ma kredytu... A prawo "zadłużeniowe" nie działa
Z ustawą oddłużeniową problem tkwi we wkładzie własnym koniecznym przy restrukturyzacji. Zmiany są też potrzebne w kontekście rozporządzenia broniącego rolników przed komornikami - wynika ze słów Ryszarda Bartosika, wiceministra rolnictwa.
Podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa, gdy rozmawiano m.in. o instrumentach wsparcia rolnictwa w 2021 r., głos w sprawach finansów zabrał Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa.
Rolnictwo musi być wspierane przez kredyty z budżetu państwa
Przypomniał kwestie podejmowane niedawno na Radzie ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP, której przewodzi.
- Kredytowanie jest jednym z podstawowych elementów wsparcia rolnictwa. Trudno sobie wyobrazić, aby w najbliższych latach, kiedy rolnictwo będzie zmuszone do dużych inwestycji, które będą niezbędne by wypełnić normy Zielonego Ładu, gospodarstwa się mogły rozwijać bez kredytowania - wskazywał polityk.
Podawał, że zadłużenie rolników w bankach to ok. 33 mld zł plus nieznana, ale przypuszczalnie liczona w miliardach kwota zadłużenia u dostawców środków do produkcji, jak np. nawozy czy pasze.
- Kredyty powyżej 9 miesięcy, uznawane za kredyty stracone, występują w 6,5 tys. gospodarstw. W windykacjach komorniczych jest ok. 3,5 tys. Trudno powiedzieć, czy to jest skala duża czy mała, biorąc pod uwagę liczbę gospodarstw w Polsce, ale niewątpliwie dotyczy to tych towarowych - zaznaczał Ardanowski.
Ardanowski: zasady kredytowania rolników muszą się zmienić
Zwracał uwagę na problem związany z zasadami zabezpieczeń kredytów.
- Rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 2017 r. wyłącza spod możliwości windykowania przez komornika znaczną część składników ekonomicznych gospodarstwa. I to jest korzystne dla rolnika, ponieważ powoduje, że komornicy nie mogą zajmować istotnych dla prowadzenia produkcji składników gospodarstwa. Ale banki robią co innego - zabezpieczeniem jest całe gospodarstwo i wtedy przepis nie obowiązuje. I są nieodosobnione przypadki, że za stosunkowo nieduży kredyt jest licytowane całe gospodarstwo. Komornik, ściągając niewielką część wartości gospodarstwa, niszczy je całe - wytykał były minister rolnictwa.
Według niego, trzeba się temu przyjrzeć i negocjować z bankami kompromis oraz przeanalizować funkcjonowanie niedziałającej w praktyce ustawy z 2018 r. o restrukturyzacji zadłużenia gospodarstw.
Wiceminister Ryszard Bartosik przyznał, że rolnicy w bardzo wąskim zakresie korzystają z możliwości ustawy oddłużeniowej.
100 milionów długów rolników w rejestrze
- Głównym problemem, w mojej ocenie, jest przepis narzucony przez Komisję Europejską, który dotyczy restrukturyzacji z udziałem wkładu własnego gospodarstw, i to wkładu własnego w gotówce sięgającego nawet 40 proc. Dlatego zgadzam się, że nad ustawą musielibyśmy się pochylić. Nie będzie to takie proste, bo przepisy unijne w tym zakresie są jednoznaczne. My, konstruując ustawę, mieliśmy tego świadomość, ale Komisja Europejska była nieugięta i przepisu, dotyczącego wkładu własnego, nie udało się zmienić - przekonywał polityk.
Przyznał też, że zastanowienia wymaga działanie wspomnianego rozporządzenia mającego strzec gospodarstwa przed całkowitym ogołoceniem przez komornika.
- W resorcie rolnictwa działa zespół ministerialno-bankowy, tak go określę. Dyskutujemy, aby banki podchodziły do rolników tak, żeby problemy nie występowały w momencie kłopotów ze spłacaniem. Chodzi o licytacje części gospodarstwa, co wpływa - jak słusznie pan minister wskazał - na funkcjonowanie całego gospodarstwa. Reasumując, czeka nas praca nad tymi problemami związanymi z restrukturyzacją zadłużenia w gospodarstwach rolnych - podsumował Bartosik.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś