Sprawa publikacji listy importerów zboża z Ukrainy najwyraźniej utknęła. Minister zasłania się prawem i tonuje zastępcę
Musimy mieć pełną podstawę prawną, by móc opublikować listę firm importujących zboże z Ukrainy. Należy rozróżnić podmioty, które robiły to legalnie od tych, które importowały w momencie obowiązywania embarga na dane produkty - mówił w środę w Studiu PAP minister rolnictwa Czesław Siekierski.
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak we wtorek w TVN24 pytany o listę firm, które sprowadzały do Polski ukraińskie zboże, odpowiedział, że ma listę 570 podmiotów. Pytany o publikacje tej listy odpowiedział: "Zobaczymy, ile będziemy mogli pokazać, ale muszę znać wszystkie szczegóły - kto czego ile kupił". "Na początku mówiło się, że to są tylko firmy, które kupiły pszenicę, kukurydzę, teraz mamy rzepak" - dodał.
Siekierski ostro odpowiada posłom PiS: przeprowadzali kontrolę w ministerstwie, jakby przyszli do biura przemytu
Firmy tracą klientów, a nie popełniły przestępstwa
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski w środę w Studiu PAP pytany o to, czy polski konsument powinien być informowany, czy produkt, który chce kupić, powstał ze zboża krajowego, czy pochodziło ono np. z Ukrainy, odpowiedział: "Towary powinny być znakowane, jeśli chodzi o surowiec".
Na uwagę, że w wielu przypadkach może być to nie do sprawdzenia, odpowiedział twierdząco i dodał, że w wyniku opublikowanej przez rząd PiS pod koniec listopada listy podmiotów, które według danych ministerstwa importowały zboże z Ukrainy, "niektóre firmy tracą klientów, mają problemy ekonomiczne, a nie popełniły one żadnego przestępstwa". Dodał, że w związku z tym "domagają się nie tylko sprostowania, ale także mogą dochodzić swoich praw w sądzie".
"Musimy na to patrzeć w sposób bardzo obiektywny. W pewnym okresie (importowanie ukraińskiego zboża - PAP) było dopuszczalne, bo była dopuszczana możliwość jego sprowadzania" - powiedział.
Kołodziejczak: lista firm importujących zboże z Ukrainy jest gotowa. Najtańsza pszenica kosztowała 51 zł za tonę
Prośba do Kołodziejczaka, by "troszkę stonował"
Minister rolnictwa podkreślił, że w przypadku publikacji nazw firm trzeba mieć ku temu "pełną podstawę prawną" i należy inaczej odnosić się do firm, które importowały w momencie, kiedy obowiązywało embargo na dane produkty, a inaczej, kiedy "robiły to zgodnie z panującym prawem". "Choć można powiedzieć, że może moralnie nie do końca" - dodał.
Pytany wprost, czy w takim razie opinia publiczna nie pozna listy tych podmiotów, minister odpowiedział: "Może być w przypadkach, gdzie było przekroczenie obowiązującego prawa". "To wszystko jest sprawdzane, bo łatwo można kogoś obciążyć, a później trudno zdjąć to odium z marki firmy" - dodał.
Siekierski podkreślił, że poprosił wiceministra Kołodziejczaka, by "troszkę stonował, bo tu są pewne zasady, które trzeba przestrzegać". "Tutaj pośpiech nie jest wskazany, choć rozumiem oczekiwania społeczne i medialne" - podkreślił.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś