Rolnicy: bez pieniędzy UE nie ma rozwoju gospodarstw
Gospodarze nagrodzeni w tegorocznej edycji konkursu AgroLiga w woj. opolskim podkreślają, że duży rozwój ich gospodarstw nie byłby możliwy, gdyby nie pozyskane pieniądze unijne.
Nagrody dla najlepszych rolników indywidualnych oraz najlepszych firm przetwórstwa rolno-spożywczego i usług rolniczych w woj. opolskim w XXII edycji konkursu AgroLiga 2015 rozdano w Opolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego (OODR) w Łosiowie.
Laureaci I miejsca wśród rolników indywidualnych Małgorzata i Damian Dambon podkreślali w rozmowie z PAP, że do rozwoju ich gospodarstwa rolnego w dużym stopniu przyczyniły się pieniądze unijne z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW).
AgroLiga 2014 rozstrzygnięta. Mistrzowie dostali nagrody
Za nie kupili m.in. dwa ciągniki, rozsiewacz nawozów, pług obracalny, opryskiwacz czy agregaty uprawowe. W sumie - jak podał Dambon - jego gospodarstwo w latach 2006-2013 pozyskało z UE ok. 365 tys. zł.
- Inwestycje rozłożyliśmy w czasie, co pozwoliło nam nie brać kredytów. Dzięki dotacjom prawie cała nasza baza maszynowa jest nowa - mówił i zapowiedział, że w kolejnych latach z pieniędzy UE chciałby dokupić np. jeszcze jeden duży ciągnik.
Walemar Fogel, laureat drugiego miejsca podał z kolei, że łącznie z UE pozyskał ponad 300 tys. zł. Za te pieniądze kupił np. przewoźną suszarnię, pług obracalny, prasę rolującą, ciągnik czy ładowarkę teleskopową.
- To był duży zastrzyk finansowy, dzięki któremu poszliśmy niesamowicie do przodu - mówił. Przyznał, że przed wejściem Polski do UE obawiał się, jak będzie funkcjonować w unijnych warunkach. - Okazało się, że nie było się czego bać. Skorzystaliśmy na tym na pewno - zaznaczył i dodał, że w kolejnych latach chce np. wybudować chlewnię, a z pieniędzy UE ją wyposażyć.
Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu wyznał w rozmowie z PAP, że "bez pieniędzy unijnych nie ma już obecnie możliwości, by którykolwiek z rolników - nawet tych największych - mógł nadążyć z duchem czasu i doposażać na bieżąco swoje gospodarstwo".
Czaja zaznaczył jednak, że mniejsi rolnicy ostrożniej korzystają z unijnych dotacji, a też nie mają możliwości finansowych czy zdolności kredytowej, by pozyskiwać duże pule środków. Podkreślił, że łatwiej jest w tym zakresie rolnikom gospodarującym na dużych areałach.
- Ale jeśli w gospodarstwie było w ostatnich latach tyle pieniędzy, by wystarczyło na spokojne prowadzenie działalności rolniczej, a do tego były jakieś rezerwy i pomysł na coś obok - choćby agroturystykę - to tacy rolnicy poszli bardzo do przodu dzięki UE - dodał.
Wspominał również, że przed wejściem do UE wielu rolników bało się funkcjonowania we wspólnej Europie. - Byli nawet tacy, co przez pierwsze 2-3 lata nie korzystali z dopłat bezpośrednich, bo nie wierzyli, że te pieniądze ot tak otrzymają i nie trzeba ich będzie zwracać. Teraz żałują i czekają na kolejne transze wypłat - mówił Czaja.
- Potrafimy sięgać po pieniądze unijne i prawidłowo je wykorzystać - zapewnił również Henryk Zamojski, dyrektor OODR w Łosiowie. Zaznaczył, że rozwój rolnictwa sprawił, iż oceniając rolników choćby przy konkursie AgroLigi w ostatnich latach bierze się pod uwagę nie tylko - jak przed laty - poziom produkcji czy wyniki gospodarstwa, ale też np. kwestie związane z ochroną środowiska, kodeksem dobrych praktyk rolniczych czy dobrostanem zwierząt.
- To wszystko sprawia, że gdy przyjeżdżają do naszego Ośrodka ludzie z różnych krajów świata, nie tylko z Europy, to są pod wrażeniem osiągnięć naszych gospodarstw - dodał Zamojski.
Konkurs AgroLiga organizowany jest w woj. opolskim od 22 lat. Uczestniczyło w nim dotąd 249 rolników indywidualnych i 81 firm przetwórstwa rolno-spożywczego, usług rolniczych i agrofirm.