Tutaj za litr mleka płacą lepiej niż w innych regionach

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Joanna Michalewska, (zac) | redakcja@agropolska.pl
16-01-2015,11:10 Aktualizacja: 19-01-2015,12:06
A A A

Województwo lubelskie nadal zajmuje czwarte miejsce w Polsce pod względem liczby dostawców mleka i siódme jeżeli chodzi o kwoty mleczne.

W ciągu 10 lat liczba hodowców w regionie spadła jednak z 50 do 12 tysięcy, ale - co ciekawe - kwota przypadająca na jednego producenta wzrosła aż czterokrotnie.

Między innymi o tym, dlaczego tak się stało i jakie perspektywy na przyszłość czekają branżę mleczną na Lubelszczyźnie, mówiono podczas seminarium dla producentów, które 15 stycznia zorganizował Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Sitnie koło Zamościa.

Coraz więcej zwierząt

Grażyna Różycka z Ośrodka Wystawienniczo-Szkoleniowego w Sitnie podkreślała, że w hodowlach na terenie województwa lubelskiego widać wyraźną tendencję do zwiększania liczby zwierząt. - To przekłada się na osiąganie coraz lepszych wyników w produkcji mleka - tłumaczyła.

Obecnie sytuacja nie jest jednak łatwa zarówno ze względu na rosyjskie embargo, jak i politykę sieci handlowych, które wykorzystują trudną sytuację hodowców.

Płacą 20 groszy więcej

O aktualnych problemach mówił prezes Lubelskiego Związku Hodowców Bydła Rafał Stachyra. - Lubelszczyzna i tak jest w szczęśliwej sytuacji, bo cena mleka jest u nas wyższa niż na zachodzie Polski o 20 groszy - podkreślał Stachyra.

Skąd różnica? Swoje robi ostra konkurencja. - Lepsza cena to efekt działania 17 firm skupujących mleko, które zabiegają o dostawców - zaznaczył Rafał Stachyra.

- Mamy na Lubelszczyźnie markowe zakłady: Krasnystaw, Bieluch, Spomlek i Radzyń. Uważam, że w naszym województwie powinna utworzyć się taka organizacja handlowa wszystkich mleczarni, która zajmie się eksportem, bo na rynku krajowym nie widzę możliwości wspólnego handlu - zaznaczył prezes Lubelskiego Związku Hodowców Bydła.

Kwota mleczna budzi emocje

Gorącą dyskusję wywołała sprawa kwot mlecznych. Prezes Stachyra powiedział, że kara za ich przekroczenie będzie maksymalna czyli 1,23 złotego. - Z kieszeni polskich hodowców 1 kwietnia wyparuje ponad 3 mld zł, a z lubelskich kieszeni około pół miliarda - tłumaczył.

- Nie możemy za wszystko winić Unii, bo mamy też naszą politykę wewnętrzną, która woli rozwiązania bardziej społeczne - są dopłaty do 30 krów. My musimy robić swoje i dbać o to, aby konsumenci nie przestali kupować naszych produktów. To jest nasze zadanie. Nie bójmy się kosztów, które widzimy, bo te możemy zmniejszyć. Bójmy się kosztów, których nie widzimy czyli chorób metabolicznych, złego odchowu cieląt, źle zrobionych obór, złego żywienia - apelował do zebranych.

Oto kluczowe zadania

W jego ocenie, najważniejszym zadaniem jest wyprodukowanie jak największej ilości mleka od sztuki. - Pamiętajmy, że cena mleka jest ważna, ale najważniejsza jest pełna cysterna mleka w naszym gospodarstwie - podkreślił Rafał Stachyra.

W czasie spotkania swoje prelekcje wygłosili także żywieniowcy z firm paszowych, w których doradzali hodowcom, jak żywić cielęta i krowy  w poszczególnych okresach życia. Wskazywali również, jak można zaoszczędzić zmieniając składniki paszy na mające większą zawartość białka.

Poleć
Udostępnij
Aktualne wydanie
Hoduj z głową świnie 6/2024

Hoduj z głową świnie:

-Choroba obrzękowa niejedno ma imię

-Białko paszowe - problem rzeczywisty czy wydumany?

-Remont stada własny lub z zakupu?

PRENUMERATA


 

Aktualne wydanie
Hoduj z głową bydło 6/2024

Hoduj z głową bydło:

-Czy i jak stosować aminokwasy chronione?

-Dlaczego wciąż przekarmiamy krowy białkiem?

-IBR, czyli wyzwanie dla nowoczesnych hodowców

PRENUMERATA