- W tym roku ceny karpi w sprzedaży hurtowej są na poziomie z 1998 roku - mówi Leopold Szostek, prezes Gospodarstwa Rybackiego w Ełku. Nawet przed rokiem ryby były o 10 procent droższe.
- W tym roku ceny karpi w sprzedaży hurtowej są na poziomie z 1998 roku - mówi Leopold Szostek, prezes Gospodarstwa Rybackiego w Ełku. Nawet przed rokiem ryby były o 10 procent droższe.
Niska cena cieszy konsumentów, ale martwi hodowców, zwłaszcza, że koszty produkcji nie spadają. - Warunki pogodowe w tym roku były dobre. Wprawdzie lato było ciepłe, ale za to wiosna dość mokra, dzięki temu powstał zapas wody - mówi Szostek portalowi wspolczesna.pl
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie cena. Prezes Gospodarstwa Rybackiego w Ełku nawet nie chce mówić, po ile sprzedaje w tym roku karpie.
Konkurencją dla karpi są już nie tylko inne ryby. W tym roku wyjątkowo tanie jest mięso (np. wieprzowina). Dlatego wielu Polaków ogranicza się do przygotowania na wigilijny stół tylko symbolicznych porcji karpia (niektóre sklepy już zaczęły oferować go w płatach).
- Poza tym hipermarkety zaniżają ceny karpi, sprzedają je niemal w cenie zakupu i w ten sposób przyciągają klientów - zauważa Ryszard Jacewicz, który dzierżawi stawy w Pietkowie.
Taka taktyka stosowana jest co roku. Jacewicz dodaje, że to rzutuje na cały rynek i hodowcy (nawet ci, którzy z hipermarketami nie współpracują) w tym roku w sprzedaży hurtowej otrzymywali maksymalnie 8-9 zł za kilogram (brutto).
Zapotrzebowanie na karpia systematycznie spada z jeszcze jednego powodu. Ludzie zaczynają kupować więcej ryb morskich bowiem filety z nich są dwa razy tańsze. - Nasza tradycyjna hodowla karpi jest zagrożona - martwi się Jacewicz.