Socjolożka wsi: organizacji rolniczych jest za dużo. W efekcie rolnicy nie mają skutecznej reprezentacji
W Polsce działa kilkadziesiąt organizacji rolniczych. Są rozproszone, słabe finansowo i instytucjonalnie. W efekcie rolnicy nie mają skutecznej reprezentacji - oceniła w rozmowie z PAP dr Ruta Śpiewak z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.
"W Polsce jest około 180 organizacji rolniczych - to stanowczo za dużo. Z powodu takiego rozproszenia są słabe, nie mają wystarczającego kapitału, zarówno finansowego jak i instytucjonalnego, więc nie mogą skutecznie bronić interesów rolników" - powiedziała w rozmowie z PAP dr Ruta Śpiewak z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk. Jak przy tym wskazała, środowisko działaczy rolniczych jest wewnętrznie skonfliktowane.
Według socjolożki, problemem jest również niewielka aktywność obywatelska na wsi, czego dobitnym przykładem jest "dramatycznie niska" frekwencja w wyborach do izb rolniczych. "Do głosowania uprawnione jest około 3 mln osób. W zeszłorocznych wyborach frekwencja wyniosła ledwie 5,9 proc. Z naszych badań wynika, że część rolników nawet nie wie, że mają prawo głosu. Wszystko to sprawia, że Krajowej Radzie Izb Rolniczych, brakuje społecznej legitymacji, by reprezentować rolników. Zamiast być organizacją samorządową z prawdziwego zdarzenia, stała się skostniałą instytucją bez pomysłu na siebie" - uważa Śpiewak.
Uzgodnienia z resortem podpisane. Ruch Młodych Farmerów grzmi: "związki się sprzedały za nędzne srebrniki"
W jej ocenie, polscy działacze powinni korzystać z doświadczeń z krajów zachodnich, m.in. Austrii, gdzie organizacji rolniczych jest mniej i dzięki temu są silne i wpływowe, więc skutecznie negocjują z rządem. Jej zdaniem w Polsce nie ma organizacji, która mogłaby być wiarygodnym partnerem w takich rozmowach. "Jaskrawym przykładem są porozumienia podpisane podczas spotkania ministra z rolnikami w Jasionce. Wśród protestujących od razu pojawiły się głosy, że będą one bojkotowane" - powiedziała.
Jak przekazała uczona, ze wstępnego sondażu przeprowadzonego wśród rolników, którzy przyjechali na protest do Warszawy wynika, że większość z nich nie identyfikowała się z żadną konkretną organizacją. "Czuli potrzebę wyartykułowania swoich postulatów, ale nie mieli przedstawicieli, którzy w ich imieniu mogliby rozmawiać z ze stroną rządową" - dodała.
Według Śpiewak, poszczególne grupy rolników, np. producenci zbóż i hodowcy bydła, mają różne interesy i czasem są one sprzeczne. Rolnicy, którzy nie mogą sprzedać zboża, żądają całkowitego wstrzymania handlu produktami rolnymi z Ukrainą. Z kolei producenci mleka chcą jego utrzymania, ponieważ Polska eksportuje na tamtejszy rynek wyroby mleczarskie i w tym segmencie nasz bilans handlowy jest dodatni.
Ekspertka wskazała również na niski poziom doradztwa rolniczego w Polsce. Jej zdaniem zaniedbania w tej kwestii są wieloletnie. "Brak właściwego doradztwa i błędy w komunikacji po stronie rządowej sprawiają m.in., że polscy rolnicy nie rozumieją, że założenia Zielonego Ładu mogą być dla nich korzystne. To w ich interesie jest utrzymanie dopłat do bardziej ekologicznej produkcji. Pora jasno powiedzieć, że polskie rolnictwo będzie musiało w przyszłości konkurować jakością, a nie niskimi cenami płodów rolnych" - podkreśliła socjolożka.
Protesty rolników, które miały miejsce w całej Polsce organizowane były nie tylko przez związki zawodowe rolników, ale inne grupy czy przez miejscowych działaczy. Przybrały one różne formy, blokowania dróg, pikiet przez budynkami, manifestacji na ulicach, marszy, a ostatnia akcja - to wizyty w biurach poselskich i senatorskich przez rolników zorganizowana przez Ogólnopolski Protest Rolników jako inicjatywa oddolna.
Tworzy się komitet mający reprezentować rolników w rozmowach z rządem. W składzie tylko związkowcy?
Pojawiły się trudności z wyłonieniem reprezentacji rolników na spotkania w marcu br. z premierem Donaldem Tuskiem, wówczas w rozmowach wzięło udział ok. 40 osób. W rozmowach na Europejskim Forum Rolniczym w Jasionce do rozmów zasiadło 10 osób. Uczestniczący w nich prezes Kółek Rolniczych Władysław Serafin wyjaśnił, że "wszyscy (uczestnicy) byli zaproszeni przez organizatora Europejskiego Forum Rolniczego i pozytywnie odpowiedzieli na zaproszenie moderatora, Artura Balazsa".
Wiceminister Michał Kołodziejczak przyznał w rozmowie z PAP, że ta różnorodność grup rolników stanowi problem w prowadzeniu negocjacji. Zaznaczył, że trudność polega na tym, że nie wiadomo ile jest tych organizacji, ilu mają członków, z tego ilu jest aktywnych i tak na prawdę kogo reprezentują.
Poinformował, że obecnie prowadzony jest audyt organizacji rolniczych i będzie przygotowywana nowa ustawa o związkach zawodowych rolników, nie umiał jednak określić terminu zakończenia tych prac.
"Uważam, ze potrzebne są silne związkowe organizacje rolników, wówczas łatwiej będzie negocjować różne rozwiązania" - podkreślił Kołodziejczak.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś