Producenci wołowiny walczą o większą sprzedaż
Pandemia koronawirusa i związane z nią ograniczenia działania gastronomii negatywnie wpłynęły na sytuację producentów wołowiny. Konsumenci nie stracili zaufania do tego mięsa, ale prognozy mówią o spadku spożycia.
- Zakłócenia na rynku wynikały przede wszystkim z tego, że zamknęły się hotele, restauracje, catering. Najbardziej szlachetne części wołowiny - polędwica, antrykot, rostbef, niektóre mięśnie udźca - są sprzedawane głównie w tym kanale i tam uzyskują najwyższe ceny - tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Żywiec wołowy drożeje
Zdecydowana większość polskiej wołowiny przeznaczana jest na eksport. Konsumenci nad Wisłą średnio zjadają rocznie zaledwie ok. 2-3 kg tego mięsa, przede wszystkim z powodu wysokiej ceny.
Eksporterzy napotkali jednak na poważne utrudnienia w związku z pandemią koronawirusa, spowodowane m.in. ograniczeniami w transporcie na Zachód. To wywołało wahania cen na rynku. Jak podaje GUS za Międzynarodowym Funduszem Walutowym, w marcu globalne stawki wołowiny były niższe o 7 proc. niż w lutym.
- Problemy, które były związane z wahaniami cen, wynikały z mechanizmów rynkowych, a nie ze spadku zaufania. Konsumenci ufają wołowinie, ona jest zresztą postrzegana jako mięso produkowane w sposób ekologiczny, na pastwiskach, w małych i średnich gospodarstwach, gdzie rolnicy opiekują się zwierzętami. Jesteśmy na bardzo dobrej drodze, żeby budować coraz lepszą opinię dla polskiej wołowiny - podkreśla ekspert.
GUS wskazuje, że Polska jest piątym w UE eksporterem produktów wołowych. Polscy producenci mięsa sprzedali w ubiegłym roku za granicą mięso o wartości 6,2 mld euro, z czego za 25 proc. odpowiadały właśnie produkty wołowe.
WIDEO Mówi Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego
Mięso znika ze stołów. Będzie tylko dla bogatych?
- Polska wołowina jest postrzegana na wielu rynkach europejskich bardzo dobrze. Przykładem są wypowiedzi włoskich importerów czy ekspertów, którzy podkreślają, że jest znakomitej jakości - zapewnia prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Producenci proponują, by wyceniać wołowinę według jakości, różnicując również wynagrodzenie dla rolników i cenę w zależności od klasy mięsa.
- Chodzi o to, żeby przekładać w systemach płacenia rolnikom premie za wyższej jakości ćwierci i trochę taniej płacić za mniej jakościowe, tak żeby rolnicy mogli się dostosowywać do wymagań konsumentów. Trzeba to także odpowiednio znakować na półce, żeby konsument miał jasny przekaz, że to jest wołowina wysokiej jakości, to jest wołowina trochę tańsza, ale też bardzo dobra. Z kolei taka, która nie jest akceptowana, powinna iść do przetwórstwa, a nie trafiać na półkę - mówi Wierzbicki.
Takie systemy funkcjonują już m.in. w Australii i Stanach Zjednoczonych.
- W tę stronę chcemy podążać. "Strategia sektora wołowiny", którą opracowaliśmy ponad dwa lata temu i jest w analizach w resorcie rolnictwa, zawiera takie postulaty. Proponujemy w niej narzędzia dla zakładów, które pozwalałyby im robić to, co włoscy kupcy robią dzisiaj, czyli rozróżniać lepsze ćwierci od słabszych, rozliczać się z rolnikami i odpowiednio to znakować na półce - wyjaśnia ekspert.
Według prognoz Komisji Europejskiej produkcja mięsa wołowego w Unii będzie w 2020 roku niższa o 1,7 proc. niż rok wcześniej.
-
Książki warte polecenia: Sygnały racic|Rozród - Praktyczny przewodnik zarządzania rozrodem (Cow Signals)