Polska korzysta na aferze ze skażonymi jajami
Polska jest jednym z większych producentów jaj w UE. Afera ze skażonymi jajami sprzyja naszemu eksportowi. Ceny poszły w górę nawet o 25 proc. - mówi Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
1 sierpnia belgijska agencja ochrony żywności AFSCA poinformowała, że produkowane w tym kraju jajka mogą zawierać niebezpieczne dla zdrowia stężenie szkodliwej substancji - fipronilu.
Miliony jaj wycofywane z europejskich sklepów. Ogromny skandal w Holandii
Następnie okazało się, że AFSCA odnalazła substancję w jajkach już na początku czerwca i przez prawie dwa miesiące nie powiadomiła o tym opinii publicznej ani nie przekazała informacji do centrum ostrzegania Komisji Europejskiej. KE poinformowała, że o sprawie dowiedziała się 20 lipca.
W wyniku afery, zamknięto setki farm, a sprzedaż dziesiątków milionów jaj została wstrzymana. Obecność fipronilu stwierdzono też w jajkach z Holandii. Skażone jaja trafiły też do Niemiec, Wielkiej Brytanii i na Słowację.
- Na aferze ze skażonymi jajami korzysta Polska. Nie oznacza to, że są podpisywane nowe kontrakty, ale producenci dostają większe zlecenia. Początkowo ocenialiśmy, że ceny poszły w górę o 20 proc., teraz wygląda na to, że jest to 25 proc. Obecnie cena zbytu najbardziej popularnych jaj klasy M to ok. 25-26 groszy (było 18-19 gr) - poinformował Szymyślik.
Ekspert zaznaczył, że są to ceny uzyskiwane przez producentów i one w mniejszym stopniu przekładają się na rynek. - Jeżeli na rynku w handlu detalicznym mamy podwyżki cen, to nie są one takie znaczące i są dla konsumentów nieodczuwalne. Wynika to stąd, że producenci podpisują z sieciami handlowymi długoterminowe umowy i tam ceny są stałe - powiedział dyrektor KIPDiP. Dodał, że jeśli chodzi o wolny rynek, to ceny są o 20-25 proc. wyższe niż 2-2,5 tygodnia temu, gdy afera w Holandii nie wybuchła.
Skażone jaja nie trafiły do Polski
Jest duże zapotrzebowanie na polskie jaja, ale zwiększenie dostaw może nastąpić tylko kosztem zaopatrzenie wewnętrznego, ponieważ szybkie zwiększenie produkcji jest niemożliwe. Wyjaśnił, że gdy wzrasta zapotrzebowanie na jaja, to nie tyle rośnie produkcja, co ceny i odwrotnie.
Polskie jaja głównie są eksportowane do Niemiec, choć ten kraj jest największym ich producentem w UE. Ponadto nasze towary trafiają do Holandii, Litwy, Czech. Polska eksportuje 40 proc. całej produkcji - poinformował dyrektor. Według danych resortu rolnictwa, w 2016 r. wywieziono łącznie ok. 237 tys. ton wobec 235 tys. w 2015 r. Sprzedaż zagranicę przynosi ich producentom ok. 250 mln zł rocznie.
W pierwszych pięciu miesiącach tego roku z Polski wywieziono 82,8 tys. ton za 85 mln euro, w ubiegłym - 109 tys. ton za 103 mln euro.
Zdaniem Szymyślika, dobre ceny jaj mogą utrzymać się jeszcze przez ok. 2-3 miesiące, ale "dzięki problemom, które mają niektóre państwa, producenci jaj w Polsce będą mieli całkiem udany rok, po tym jak ceny spadną, zacznie się większy popyt na jaja w kraju przed Świętami Bożego Narodzenia" - zauważył.
Ceny jaj gwałtownie poszły w górę
Wyjaśnił, że w ciągu roku podaż jaj jest stała, a jej spadek może wynikać jedynie z jakieś sytuacji nadzwyczajnej np. w ubiegłym roku produkcja się dość znacznie zmniejszyła z uwagi na wybijanie stad zarażonych salmonellą u kilku dużych producentów i z tego względu pod koniec ub.r. ceny jaj mocno wzrosły, jeszcze więcej niż obecnie.
Zaznaczył, że odbudowa stada może sięgnąć kilkunastu tygodni, a w praktyce nawet do pół roku.
Szymyślik uważa, że belgijski producent jaj mógł nie wiedzieć, że zastosowany przez niego preparat zawiera niedozwoloną substancję fipronil. Stosuje się ją na pasożyty (ptaszyńca) znajdujące się na piórach kur. W Polsce jest on dopuszczony w pięciu preparatach, które są przeznaczone do użytku domowego np. do zwalczania mrówek - dodał.
- Książki warte polecenia: Hodowla i chów gęsi |Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych