Przydałaby się pomoc na wapnowanie
Wapnowanie gleb należy włączyć do pomocy de minimis – taki ciekawy wniosek padł podczas posiedzenie Świebodzińskiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej.
W Polsce około połowa gleb użytkowanych rolniczo ma odczyn kwaśny lub bardzo kwaśny, jak wyliczyli specjaliści. Nikogo, kto ma choć trochę pojęcia o rolnictwie, nie trzeba chyba przekonywać, że zabiegi wapnowania w celu odkwaszenia ziemi oraz poprawienia jej właściwości fizycznych, chemicznych i biologicznych są potrzebne.
Zwłaszcza, że zakwaszenie jest u nas uwarunkowane czynnikami m.in. klimatycznymi. Powodują je m.in. ulewne deszcze (wypłukiwanie wapnia), tzw. kwaśne deszcze (pochodna działalności zakładów przemysłowych i motoryzacji), czy też powszechnie stosowane nawozy mineralne.
Zakwaszenie prowadzi do obniżenia plonów i – tym samym – uszczuplenia dochodów rolników. A tych, zwłaszcza właścicieli małych gospodarstw, nie stać na pełne sfinansowanie wapnowania. Dlatego w równych formach i z różnych regionów kraju słychać głosy, by właścicieli gruntów wspierało przy tym państwo.
Ciekawy wniosek w tym zakresie zgłoszono podczas ostatniego posiedzenia Świebodzińskiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej. Stwierdzono tam, aby wapnowanie gleb włączyć do pomocy de minimis, czyli pomocy państwa o takiej wielkości, na którą nie trzeba mieć specjalnej zgody Unii Europejskiej. „Rolnicy, zwłaszcza ci, którzy posiadają mniejsze areały, nie są wstanie wykorzystać przysługującej im stawki tej pomocy, a chętnie przeznaczyliby ją na rekultywacyjne odkwaszenie własnych gruntów” – brzmi argumentacja w tej sprawie.