Ukraińcy przemycani z Polski. W Czechach lepiej płacą przy zbiorach
Tylko 3 czerwca funkcjonariusze Straży Granicznej zatrzymali 19 obywateli Ukrainy, którzy w niedozwolonym miejscu zamierzali przekroczyć granicę, by dostać się do Czech. Podobno tam lepiej płacą za sezonowe prace.
Zmierzającą w stronę polsko-czeskiej granicy pierwszą grupę obywateli Ukrainy zatrzymali funkcjonariusze z Placówki Straży Granicznej w Kłodzku.
Terytorialsi badają pracowników sezonowych
W kontrolowanym w jednej z miejscowości powiatu lubańskiego busie było 9 osób, które zamierzały nielegalnie przekroczyć granicę i 2 kierowców.
"Na podstawie informacji przekazanych przez Straż Graniczną funkcjonariusze policji czeskiej zatrzymali także 26-letniego obywatela Ukrainy, który po czeskiej stronie czekał na całą grupę cudzoziemców, żeby przewieźć ich w miejsce docelowe" - relacjonuje Nadodrzański Oddział SG.
Kolejnych 8 Ukraińców, którzy busem zamierzali przekroczyć granicę do Czech w zabronionym miejscu, zatrzymali pogranicznicy ze Zgorzelca.
Takich przypadków w ostatnim czasie było więcej. Pod koniec maja zgorzeleccy strażnicy ujęli 37 obywateli Ukrainy oraz osoby, które im w tym pomagały (3 Ukraińców oraz 2 Czechów).
Zaraz po przekroczeniu granicy z Ukrainą, cudzoziemcy byli przewożeni w busach na czeskich i polskich numerach rejestracyjnych. Tak też było 3 czerwca. Część Ukraińców przyjechało do Polski na podstawie wiz krajowych z prawem do pracy, a kilkoro na podstawie paszportów biometrycznych.
Pracownicy sezonowi będą mieli wykonywany test w systemie Drive Thru
"W trakcie kontroli na wjeździe do Polski cudzoziemcy przedstawiali różne dokumenty, m.in. zezwolenia na pracę, oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy oraz zaświadczenia o wpisie wniosku o wydanie zezwolenia na pracę sezonową na terenie Polski. Od samego początku nie mieli zamiaru zostać w Polsce. Lepsze zarobki w Czechach, a także wprowadzony przez Czechów zakaz wjazdu dla cudzoziemców zadecydował o tym, iż postanowili oni dostać się do pracy sezonowej w rolnictwie za każdą cenę, łącznie z przekroczeniem granicy wbrew przepisom" - podaje NOSG.
Kierowcy busów, którzy zgodzili się pomóc w tym procederze, inkasowali za każdego podróżnego od kilkudziesięciu do nawet 200 euro.
"Z przekazanych przez cudzoziemców informacji wynika również, że niekiedy kierowcy odbierają ich z granicy zewnętrznej i dowożą w rejon granicy wewnętrznej, skąd cudzoziemcy już samodzielnie, pieszo przez zieloną granicę mają dostać się do wybranego przez siebie państwa" - wskazują pogranicznicy.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl