Szacowanie strat budzie wątpliwości. Wskaźnik spadnie o 10 procent?
Rolnicy często nie mogą uzyskać wskaźnika strat, który uprawnia do uzyskania rekompensaty poklęskowej i zostają na lodzie. A minister Ardanowski mówi, że nie wymyślił tego mitycznego 30 proc. i sam tego nie zmieni.
Chodzi oczywiście o próg 30 proc. ubytku w dochodach gospodarstwa (wylicza się go na podstawie protokołów strat np. w uprawach), uprawniający do pomocy. Podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa poświęconego suszy, gospodarze oraz przedstawiciele organizacji branżowych narzekali na procedurę wyliczania strat. Podkreślali, że mimo protokołów na duże szkody wsparcie nie zostało im przyznane.
Susza rolnicza nie ustępuję. Straty w uprawach będą rekordowe
Według Wiesława Domiana, prezesa zarządu warmińsko-mazurskiego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych żeby adekwatnie i miarodajnie oszacować szkody, trzeba zmienić przepisy.
- Musimy zastanowić się nad wskaźnikiem 30 proc. obowiązującym przez 3 lata. Żeby otrzymać odszkodowanie, obojętnie w jakiej wysokości, straty muszą wynieść w ciągu 3 lat aż ponad 90 proc. Dopiero kiedy wszyscy zmierzymy się z tym problemem, będziemy mogli mówić o szacowaniu - wskazywał.
- Mityczne 30 proc. Ani ja tego nie wymyśliłem, ani Jurgiel, ani Sawicki. Straty muszą wynieść minimum 30 proc., aby można było uznać je za klęskę - mówił w odpowiedzi Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Polityk dodawał, że każdy, kto zajmuje się rolnictwem wie, że w gospodarstwach występuje zmienność plonowania.
- Kiedy gospodarowałem z ojcem i dziadkiem, nikt nie martwił się o to, czy w jednym roku urosło więcej, czy w drugim mniej. Wprowadzamy mechanizmy pomocy państwa i trzeba to rozwijać. Rolnik nie może być poddany tylko i wyłącznie zmienności corocznej plonów, ale jakaś minimalna zmienność występuje w każdym gospodarstwie - wyjaśniał szef resortu.
Polska będzie domagać się pomocy od UE w związku z suszą
Według ministra, jeżeli państwo interweniowałoby w każdym przypadku, kiedy występuje spadek plonów w gospodarstwie, to czy nie trzeba byłoby zastosować zwiększenia obciążeń w przypadku nadzwyczajnych zbiorów i plonów?
- Wtedy należałoby domagać się od rolnika oddania nadwyżki zbiorów liczonej w stosunku do średniej z wielu lat. Przecież nikt nie będzie tego od nich żądał. Dlatego minimalny poziom strat, aby uznać wystąpienie zjawiska nadzwyczajnego w gospodarstwie, musiał być wprowadzony – przekonywał Ardanowski.
Przekazał też pozytywną wiadomość, że w Komisji Europejskiej trwają prace, by ów wskaźnik 30 proc. zmniejszyć do 20 proc. - Polska jest aktywna w tych pracach. Jednak nadal obowiązuje 30 proc. i ja tego nie zmienię - podsumował minister.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś