Dzięki działaniom m.in. resortu rolnictwa i gospodarki poprawia się dostęp do nowych rynków, które w przyszłości mogą ograniczyć znaczenie Rosji dla eksporterów.
Dzięki działaniom m.in. resortu rolnictwa i gospodarki poprawia się dostęp do nowych rynków, które w przyszłości mogą ograniczyć znaczenie Rosji dla eksporterów.
Polscy rolnicy sprzedają swoje towary już do ponad 100 krajów na świecie, a wartość wysyłek produktów rolno-spożywczych w ciągu 10 lat zwiększyła się czterokrotnie.
- Polskie rolnictwo udowodniło, że potrafi rozwiązywać problemy. Tak było z poprzednim embargiem na mięso i produkty rolne ze strony Rosji, kiedy bardzo szybko znaleźliśmy inne rynki, i tak samo będzie teraz - ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
- Myślę, że wyjdziemy z tego bogatsi o pewne doświadczenia. Polscy producenci nie będą się już orientowali tylko na ten rynek, bo to oni dzisiaj ponoszą największe straty związane z uzależnieniem się od jednego rynku - dodaje.
W 2013 roku Rosja była trzecim największym odbiorcą polskich produktów rolno-spożywczych, a jej udział w całym eksporcie wyniósł ok. 6,5 proc. W przypadku niektórych produktów, np. jabłek jest to jeszcze więcej, a wielu producentów wytwarzało te owoce zgodnie z preferencjami Rosjan.
Choć dla niektórych producentów embargo jest problemem, to jednak długoterminowo może nawet wzmocnić polskie rolnictwo. Resorty rolnictwa i gospodarki wspierają bowiem rozwój eksportu, którego wartość w tym roku przekroczy prawdopodobnie 20 mld euro.
W 2004 r. wywóz produktów rolno-spożywczych był czterokrotnie mniejszy i wyniósł 5,2 mld euro. Saldo dodatnie handlu zagranicznego rolnictwa w tym czasie wzrosło z 0,8 mld euro do 5,7 mld euro w 2013 r.
- Te trudności raczej wzmocnią polskie rolnictwo, niż je osłabią. Podejmowane działania i nowe kierunki promocyjne doprowadzą do tego, że prawdopodobnie pozyskamy kolejne rynki zbytu. To jest bardzo ważne, bo podstawowym problemem naszego eksportu jest jego dywersyfikacja - ocenia prof. dr hab. Paweł Czechowski, kierownik Zakładu Prawa Rolnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Już teraz polscy rolnicy mogą sprzedawać produkty do niemal 80 krajów poza Unią Europejską. Ministerstwo rolnictwa aktywnie wspiera poszukiwanie nowych rynków i ma na tym polu duże sukcesy.
- Embargo rosyjskie w pewnym stopniu wymusiło zintensyfikowanie działań związanych z poszukiwaniem nowych rynków. Jako Polska Izba Mleka już we wrześniu rozpoczęliśmy program promocji polskich produktów na rynku chińskim, a dzięki życzliwości i zaangażowaniu ministra Sawickiego możemy uczestniczyć w takich misjach w Kazachstanie i Azerbejdżanie. Takie wizyty już przekładają się na kontakty biznesowe - dodaje Agnieszka Maliszewska, dyrektor biura Polskiej Izby Mleka.
Arendarski zauważa, że obiecujących, a do tej pory częściowo lub całkowicie zamkniętych dla Polski rynków jest więcej.
- Przede wszystkim Daleki Wschód - to są olbrzymie rynki z chińskim na czele. Do tego kraje Afryki długo przez nas niedoceniane, które bardzo szybko się rozwijają. W związku z tym rośnie tam siła nabywcza społeczeństwa, a braki, szczególnie jeśli chodzi o żywność, są bardzo duże - podkreśla prezes KIG-u.
Polscy sadownicy mogą już sprzedawać jabłka do Kanady, a wkrótce także do Chile (kupuje już również polską wieprzowinę), a Chiny - części drobiu i mleko. Duże znaczenie dla producentów żywności mają też środki unijne.
Prof. Czechowski przypomina o wielomiliardowych funduszach dostępnych w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich i apeluje o dalsze zwiększenie nakładów na promocję polskiego rolnictwa.
- Na pewno można poprawić system prawny, tak żeby ułatwić rolnikom produkcję niektórych artykułów, chociażby cydru. Producenci tego trunku w sensie prawnym mają o wiele gorsze warunki dopuszczenia niż na przykład ci produkujący lokalne piwo - kończy prof. Czechowski.