Rolnicy domagają się szybkiego spotkania z Markiem Sawickim, ministrem rolnictwa. Przekonują, że obecne ceny żywca doprowadzają ich do ruiny.
Rolnicy domagają się szybkiego spotkania z Markiem Sawickim, ministrem rolnictwa. Przekonują, że obecne ceny żywca doprowadzają ich do ruiny.
Od dłuższego czasu trzoda chlewna skupowana jest po niskiej cenie i producenci z powiatu świeckiego (woj. kujawsko-pomorskie) z każdym dniem tracą cierpliwość. Rolnicy przekonują, że stawka na poziomie 3,5 zł za kilogram nie pokrywa nawet kosztów produkcji.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do wahań ceny, ale obecna sytuacja, jeśli potrwa dłużej, może doprowadzić nas do ruiny - mówi "Gazecie Pomorskiej", pan Grzegorz, rolnik z Wiąga. Nie chce ujawniać nazwiska, bo obawia się, że podpisane się pod protestem, który jest gotów zainicjować, mogłoby mieć dla niego przykre konsekwencje.
- W górę idą ceny nawozów, paszy, prądu, wody - w zasadzie wszystkiego, co służy produkcji, a nasze dochody nie tylko nie rosną, ale jeszcze spadają - wylicza.
Beznadziejna sytuacja na rynku coraz częściej prowokuje do rozmów na temat protestu. - Nie musimy całkowicie blokować miasta, wystarczy, że kilkudziesięciu rolników będzie ciągnikami powoli jeździć w okolicy wjazdów. Obawiam się, że jeśli nie zrobimy czegoś, co zwróci na nas uwagę, zbankrutujemy - mówi pan Grzegorz, producent z Gruczna.
Żal gospodarzy jest tym większy, że w ślad za niskimi cenami żywca nie spadają ceny wędlin i mięsa. Mają coraz większe wątpliwości, że wszystkiemu winne są wyłącznie trudności z eksportem na Wschód. - Nie ma najmniejszych problemów z odbiorem. Można sprzedać każdą ilość - zapewnia w rozmowie z dziennikiem.
Rolnicy wierzą, że ich sytuację może poprawić Marek Sawicki, minister rolnictwa. Liczą na spotkanie z szefem resortu, które mogliby zainicjować lokalni działacze PSL.