Morawiecki zabrał głos w sprawie zakazu handlu w niedziele
Problem handlu w niedziele nie jest pierwszorzędny z punktu widzenia gospodarki - ocenił wicepremier Mateusz Morawiecki. Dodał, że jeśli byłaby taka wola społeczna, poparłby zakaz handlu we wszystkie niedziele.
Wicepremier poinformował w sobotę w radiu RMF FM, że wielokrotnie rozmawiał z przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Piotrem Dudą na temat handlu w niedziele.
- Dla mnie problem niedziel jest problemem niepierwszorzędnym z punktu widzenia gospodarki - podkreślił.
PSL chce czasowego ograniczenia handlu w niedziele
- Jeśli wola społeczna jest taka, ja jako pierwszy powiedziałem, że dla mnie cztery niedziele są również dopuszczalne. Tak funkcjonują takie państwa jak Niemcy czy Francja, więc dlaczego nie? - zauważył wicepremier.
Morawiecki podkreślił, że istotne jest to, żeby gospodarka rozwijała się szybko, a do tego potrzebne są: kapitał, praca, technologia oraz "kombinacja między tymi trzema czynnikami". - Nam brakuje wykwalifikowanych pracowników wielu branżach - zaznaczył.
Według wicepremiera deficyt budżetowy pod koniec może wynieść "nawet poniżej trzydziestu miliardów złotych". Pytany o przewidywany poziom PKB, Morawiecki odparł, że "jest dzisiaj duża szansa", żeby wyniosło ono powyżej 4 procent.
- Wszystko wskazuje na to, że trzeci kwartał będzie naprawdę mocny, bardzo mocny" - powiedział. "Inwestycje mocno ruszyły w trzecim kwartale, również inwestycje mniejszych i średnich firm (...) Myślę, że wzrosną może nawet o 6 proc. kwartał do kwartału w trzecim kwartale, a powyżej 7 proc. w czwartym kwartale - mówił.
Przyjęli projekt ustawy ograniczający handel w niedziele
Według obecnie obowiązujących przepisów składkę płaci się od wynagrodzenia nieprzekraczającego 30-krotności przeciętnej płacy w gospodarce (ok. 10 tys. zł brutto miesięcznie i 120 tys. zł rocznie).
Jak zauważył dziennikarz, do tej pory "ci, którzy zarabiali dużo, w połowie roku przestawali płacić".
- Rzecz dotyczy 1,1 proc. dorosłej populacji Polaków. I powodowała, że mieliśmy, czy mamy do tej pory, jeden z najbardziej regresywnych systemów podatkowych świata, więc ta decyzja pani minister pracy Elżbiety Rafalskiej (...) moim zdaniem jest zrozumiała - ocenił wicepremier.
Podkreślił, że nie chce, by "bogaci płacili mniej, niż biedniejsi". Wicepremier powtórzył, że głównym celem projektu nie jest cel fiskalny.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś