Kolejna stadnina koni może mieć problemy. Główny hodowca zwolniony
Działająca od 70 lat stadnina w Prudniku (woj. opolskie), która specjalizuje się w koniach sportowych półkrwi anglo-arabskiej jest na zakręcie. Wszystko przez zwolnienie Katarzyny Wiszowaty, głównego hodowcy.
Eksperci, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita" nie ukrywają, że decyzję tą przyjęli z dużym niepokojem. Czas, w którym odpowiadała za hodowlę zbiegł się bowiem z dużymi sukcesami stadniny.
Posłowie PO chcą rozliczenia winnych "zamachu" na stadniny
- Z nielicznych już państwowych stadnin miała najlepsze wyniki w hodowli koni sportowych - mówi Marek Szewczyk, autor bloga Hipologika.pl i były naczelny "Konia Polskiego".
"W ciągu 21 lat pracy w Stadninie Koni Prudnik pani Katarzyna Wiszowaty, obejmując po swych poprzednikach tamtejsze stado, pokazała, jak tego spadku nie zmarnować i wnieść do niego nowe wartości" - napisał z kolei portal SwiatKoni.pl
Józef Stępkowski, prezes SK Prudnik mówi, że zarząd nie może ujawnić powodów wypowiedzenia umowy Katarzynie Wiszowaty ze względu na przepisy RODO.
Szewczyk w rozmowie z dziennikiem przekonuje, że na głównym hodowcy nie kończy się lista zwolnionych specjalistów w Prudniku.
- Wygląda na to, że przedstawiciele dobrej zmiany zabrali się do niszczenia kolejnej hodowli, licząc na to, że ujdzie im to płazem, skoro nie jest tak znana jak Janów albo Michałów - komentuje Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PO.
Nadzór nad SK Prudnik sprawuje KOWR podległy ministerstwu rolnictwa. Rzecznik Mariusz Rytel sprawy nie chce komentować. - Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa nie jest stroną w stosunkach i zależnościach łączących pracodawcę i pracowników SK Prudnik sp. z o.o. - ucina.
- Książka warta polecenia: "Sygnały koni
źródło: "Rzeczpospolita"