Dlaczego rolnicy nie okrywają pryzm?
W ostatni weekend będąc na Zamojszczyźnie obserwowałem kilkadziesiąt pryzm buraków. Przeraziło mnie, że żadna, podkreślam żadna z nich nie była okryta agrowłókniną.
Zaleca się, aby buraki przykryć, gdy temperatura obniży się poniżej 10°C. Tymczasem temperatura w nocy z soboty na niedzielę (z 3 na 4 grudnia) spadła na wschodzie Zamojszczyźnie do minus 8°C, a z niedzieli na poniedziałek (z 4 na 5 grudnia) do minus 12°C. W takiej temperaturze zewnętrzna warstwa buraków na pewno przemarzała.
Zbiór buraków spod śniegu
Od piątku (9 grudnia) ma przyjść ocieplenie. Łatwo przewidzieć, co się wtedy stanie. Z rozmarzających korzeni zacznie wyciekać sok, a w nim cukier. Efektem będą ubytki masy i silne pogorszenie jakości technologicznej surowca. Jeśli później znowu powróci mróz, co w grudniu wydaje się normalne, to zamoczone wewnątrz pryzmy buraki tak zamarzną, że doczyszczarko-ładowarki będą mieć duże kłopoty z ich załadunkiem.
Nie mogę zrozumieć tych rolników, którzy nie szanują własnej pracy i nie okryli pryzm. Przecież za wszelkie straty, które zachodzą w pryzmie płaci rolnik. Logiczne jest, że trzeba się starać, aby rachunek wystawiony za straty był jak najmniejszy.
Nie mogę także zrozumieć braku reakcji służb surowcowych cukrowni, które nie pilnują przykrywania pryzm. Nie słyszałem też od żadnego z rolników, z którymi rozmawiałem, aby wysyłane były sms-y przypominające o okrywaniu pryzm.
Aż strach pomyśleć, co będzie się działo z przechowalnictwem buraków od przyszłego roku, gdy już nie będzie limitów produkcji i zapowiada się znaczne zwiększenie areału buraków. To w prosty sposób przełoży się na wydłużenie kampanii cukrowniczej i przechowanie części buraków do końca stycznia, a może jeszcze dłużej. Jak przy takich stratach uprawa buraków może być opłacalna?