Sita paszowe Penn State
Trudno dzisiaj sobie wyobrazić wysokowydajne stado krów bez wozu paszowego. Aby jednak rzetelnie ocenić jakość sporządzonej mieszanki niezbędne są specjalnie znormalizowane sita paszowe zwane często sitami Penn State bądź pensylwańskimi.
– Jeśli założymy, że wóz paszowy karmi krowę i do takiego celu go kupimy, to jest to pewne nieporozumienie, ponieważ tak naprawdę karmimy mikroświat, czyli mikroflorę żwacza – podkreśla jeden z najlepszych w Polsce specjalistów od żywienia bydła dr inż. Zbigniew Lach, główny hodowca Ośrodka Hodowli Zarodowej Osięciny.
To w tym gospodarstwie pojawił się pierwszy w Polsce wóz paszowy. Było to w 1996 r. Zbigniew Lach jednak szybko dostrzegł, że maszyna ta jest jednym z najbardziej niebezpiecznych urządzeń dla krów mlecznych. Dzieje się tak, gdy trafi ona w niewłaściwe ręce. Dotyczy to także wozów najwyższej klasy.
Istota TMR-u jest bardzo prosta. Każdy jego kęs powinien mieć ten sam skład pasz, czyli np. taką samą ilość kiszonki z kukurydzy, taką samą ilość kiszonki z lucerny, taką samą ilość śruty rzepakowej, taką samą ilość minerałów itd. W każdym kęsie powinien być ten sam stosunek wagowy pasz objętościowych do treściwych.
To, co maszyna wyrzuci na stół musi być zgodne z fizjologią krowy. Zwierzę odpowiada na właściwą strukturę fizyczną TMR-u ślinieniem i przeżuwaniem. Jednym z istotnych punktów oceny pracy wozu paszowego jest zatem obserwacja krów. Dobrze nakarmione strukturalnie zwierzęta kręcą mordą średnio 55-60 razy minutę.