ASF. Radni sejmiku mają wątpliwości, czy budować płot wzdłuż granicy
Radni sejmiku województwa podlaskiego apelują do ministerstwa rolnictwa, by rozważyło, czy potrzebna jest budowa na granicy z Białorusią i Ukrainą ogrodzenia, które ma powstać w ramach walki z ASF.
Krzysztof Jurgiel zapowiada, że w marcu do Sejmu trafi projekt specustawy w sprawie walki z ASF, w ramach której ma powstać płot, który ma kosztować ok. 150 mln zł. Tymczasem radni sejmiku przyjęli stanowisko w sprawie aktualnej sytuacji związanej z rozprzestrzenieniem się choroby. Za było 16 osób, przeciw - 7, a jedna wstrzymała się od głosu.
Płot na wschodniej granicy nie rozwiąże problemów z ASF
Podlaskie było regionem, gdzie w lutym 2014 r. potwierdzono pierwszy w Polsce przypadek ASF u dzików. O obecnej sytuacji w związku z wirusem rozmawiano 16 lutego na dorocznym spotkaniu z udziałem wielu instytucji w urzędzie marszałkowskim w Białymstoku, a w stanowisku sejmiku znalazły się wnioski z tego spotkania.
"Dotychczasowe doświadczenia naszego województwa w walce z tą groźną chorobą, pozwalają na wyrażenie uzasadnionej obawy o dalsze losy gospodarstw rolnych i produkcję trzody chlewnej nie tylko w województwie podlaskim, ale również na obszarze kraju. Jak pokazują doświadczenia ostatnich lat, działania podejmowane przez rząd RP w walce z wirusem ASF są nieskuteczne" - czytamy w stanowisku.
Sejmik postuluje, by ministerstwo rolnictwa i rozwoju wsi rozważyło zasadność budowy kosztownego ogrodzenia wzdłuż polskiej granicy wschodniej, a pieniądze planowane na to ogrodzenie przeznaczyło na działania aktywnie ograniczające rozprzestrzenianie się wirusa ASF. Nie sprecyzowano konkretnie, o jakie działania chodzi.
Płot na granicy będzie sporo kosztował, ale ma zatrzymać ASF
Stefan Krajewski, członek zarządu województwa pytany, dlaczego w stanowisku znalazł się zapis o rozważeniu budowy ogrodzenia, powiedział, że w ocenie ekspertów obecnych na spotkaniu 16 lutego, nie tylko dziki roznoszą wirusa, ale także krukowate oraz ludzie.
- Tak naprawdę ten płot będzie ogromnym kosztem (...). On i tak nie zabezpieczy nas przed ASF, który mamy już w kraju w tak znacznej części i dzisiaj budowanie płotu od Białorusi, chyba tylko może mieć tutaj znaczenie polityczne, ale na pewno nie epidemiologiczne - mówił.
"Nie możemy dopuścić do zaniechania hodowli trzody chlewnej w gospodarstwach podlaskich rolników i rozprzestrzeniania się wirusa na teren kraju" - czytamy w stanowisku. Podczas spotkania w urzędzie marszałkowskim podawano dane ARiMR, z których wynika, że obecnie w regionie hoduje się 365 tys. sztuk świń, podczas gdy w 2015 r. było 560 tys. Z 14 tys. do 6,8 tys. spadła liczba gospodarstw, które się tym zajmują. Samorząd województwa określił, że produkcja trzody jest "mocno" ograniczana, "wygasa".
Wirus ASF znów zaatakował trzodę chlewną. Czwarty raz w tym roku
Radni sejmiku apelują także do ministra środowiska o skuteczne doprowadzenie do depopulacji dzików w miejscach, gdzie występuje ASF, w tym także na obszarach parków narodowych. Chcą także, aby w przypadku znalezienia padłego dzika był przeszukany teren w odległości 10 km od tego miejsca. Uważają też, że powinny być nagradzane osoby, które znajdą padłe zwierzę i zgłoszą to odpowiednim służbom.
By łatwiej i szybciej diagnozować wirusa ASF u dzików i świń, zdaniem radnych sejmiku, w Podlaskiem powinno powstać specjalistyczne laboratorium albo już istniejące powinno dostać stosowne akredytacje.
Sejmik chce także akcji informacyjnej na temat bioasekuracji w gospodarstwach, aby ograniczać rozprzestrzenianie się choroby oraz wypracowania rozwiązań, które zrekompensują samorządom koszty utylizacji padłych dzików. Domagają się też "instytucjonalnej" współpracy ze służbami weterynaryjnymi Rosji, Białorusi i Ukrainy w zwalczaniu ASF i szybszych prac nad szczepionką, która zwalczałaby ASF.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń