Rolnik oddał do rzeźni chorą krowę. Grozi mu do 8 lat więzienia
69-letni gospodarz z Żelazkowa (woj. wielkopolskie) stanął przed sądem za oddanie do rzeźni chorej krowy i zatajenie faktu leczenia jej penicyliną. Lekarze weterynarii tuż przed ubojem zbadali mięso i okazało się, że nie nadaje się do spożycia przez ludzi. Ruszył proces w sprawie.
Sprawa zapewne nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie doniesienia medialne z 2018 r. o dostarczaniu do ubojni chorych zwierząt, co jest niezgodne z prawem.
Odszkodowania za choroby zwierząt. Miliony wypłacone
- Wówczas na polecenie Głównego Lekarza Weterynarii w Polsce lekarze weterynarii przeprowadzili kontrole gospodarstw, z których miały wyjść do sprzedaży pojedyncze sztuki bydła. Wśród skontrolowanych znalazło się gospodarstwo oskarżonego z terenu powiatu kaliskiego - zeznali w sądzie kontrolujący gospodarstwo oskarżonego świadkowie - Tomasz Żarnecki, technik weterynarii Tomasz Żarnecki i Katarzyna Siroń-Małys, lekarz weterynarii.
Prokurator Piotr Krysiak oskarżył Stanisława J. o to, że na przełomie czerwca i lipca 2018 r. przekazał do uboju chorą krowę i zataił fakt leczenia jej penicyliną.
Zwierzę - zdaniem prokuratury - nadawało się tylko do utylizacji.
- W ten sposób wprowadził do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje oraz sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia życia wielu osób - powiedział prokurator. Drugi zarzut dotyczy poświadczenia nieprawdy przez oskarżonego.
"Hotele dla świń" mają chronić zwierzęta przed chorobami
Rolnik z Żelazkowa nie przyznał się do zarzucanych czynów. Przed sądem zeznał, że zwierzę miało trafić do zakładu utylizacji. W tym celu - jak oświadczył - wezwał firmę, która zabrała zwierzę.
Odmiennego zdania jest świadek, który zajmuje się skupem żywca. - Zlecił mi przewiezienie zwierzęcia do ubojni, a nie do zakładu utylizacji. Oskarżony nie powiedział mi, że krowa jest w trakcie leczenia - zeznał.
Podobnie zeznali Żarnecki i Siroń-Małys. Poinformowali sąd, że podczas kontroli rolnik powiedział o odstawieniu zwierzęcia do rzeźni. Wyjaśnili, że w przypadku przekazania zwierzęcia do ubojni rolnik powinien był przekazać dokument dotyczący tzw. łańcucha żywieniowego, czyli historii choroby, czego nie zrobił.
Po dwóch tygodniach ubojnia poinformowała dostawcę o zutylizowaniu zwierzęcia ze względu na złą jakość mięsa. Weterynarze stwierdzili "karłactwo, zmiany organoleptyczne i niezdatność do spożycia" - poinformowano w wystawionym dokumencie.
Rolnikowi grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
- Książki warte polecenia: Sygnały racic|Rozród - Praktyczny przewodnik zarządzania rozrodem (Cow Signals)