Ekolodzy nie chcieli rozmawiać o globalnym ociepleniu?
Krowy produkują metan, ale nie są najbardziej odpowiedzialne za postępujące zmiany klimatyczne. Zagadnienie to było głównym tematem debaty zorganizowanej przez Okręgowy Związek Hodowców Bydła w Opolu oraz DLG Agro Food, która odbyła się w ramach Targów Ferma 2020.
- Moim zdaniem trzeba się skupić na uświadamianiu ludzi, którzy nie znają się na produkcji zwierzęcej. Śledzę na portalach społecznościowych posty, jakie zamieszczają organizacje prozwierzęce, jak oczerniają i jak nieraz kłamią na temat tego co się dzieje w rolnictwie, w produkcji mleka. Każdy ma prawo mieć swoje poglądy. Najgorsze jest jednak to, że ich tezy nie poparte merytoryczną wiedzą ogłupiają społeczeństwo - mówił uczestnik debaty student zootechniki Piotr Przybysz.
Ardanowski: nowa polityka UE preferuje małe gospodarstwa
Ekolodzy obwiniają hodowlę bydła za największy wpływ na globalne ocieplenie na całym świecie.
- Niedawno gościliśmy u nas delegację z Nowej Zelandii. Zaleźliśmy wspólny temat, który dotyczy zagrożenia tzw. ekoterroryzmem. Wydawało nam się że jest to kraj, który spełnia wszelkie wymogi środowiskowe. Krowy przebywają tam przecież głównie na pastwiskach. Tymczasem u nich również działają organizacje, które chcą ograniczyć produkcję bydła - mówił prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka Leszek Hądzlik.
Martin Ziaja z Opolskiego Związku Hodowców Bydła podkreślił, że zaprosił do udziału w debacie ponad 20 organizacji ekologicznych, ale żadna nie odpowiedziała na przesłaną przez niego prośbę.
- Ubolewam nad tym, że podczas debaty zabrakło przedstawicieli organizacji ekologicznych i prozwierzęcych. Oni nie chcą z nami rozmawiać i nie skorzystali z zaproszenia. Dla nas jest to jednak jasny sygnał, że musimy do nich dotrzeć w przyszłości po to, aby dalej uświadamiać społeczeństwo. Chcemy dialogu i tego, aby mity na temat prowadzonej przez nas działalności zostały obalone - mówił Martin Ziaja.
Krowie na zdrowie czyli korzyści dla hodowców
- Dopóki w Sano Agrar Insitut nie mieliśmy do czynienia z ludźmi z tych organizacji wydawało mi się, że są to osoby które mają jakieś pojęcie na temat produkcji zwierzęcej. Jednak pierwszy kontakt uświadomił mnie, że jest zupełnie inaczej - mówił dr Ryszard Kujawiak.
Zdaniem dra Marcina Tobółki z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, silne negatywne odczucia wobec ludzi zajmujących się hodowlą i produkcją bydła mlecznego biorą się nie tylko z faktu ich wpływu na środowisko.
- Jeśli zapytacie państwo pierwszego lepszego mieszkańca miasta o to, skąd się bierze mleko to odpowie, że od krowy. Tylko sama nazwa krowa jest opatrzona przymiotnikiem mleczna, co jest strasznie mylące. Ludzie myślą, że krowa mleczna to jest gatunek który daje mleko, tak samo jak kura znosi jaja. Oni nie wiedzą o tym, że trzeba ją co roku zacielać. Dopiero kiedy ludzie uświadamiają sobie fakt, że co drugie ciele idzie na rzeź, pojawia się problem - mówił Marcin Tobółka.
- Książki warte polecenia: Sygnały racic|Choroby bydła - podstawy diagnostyki i terapii |Rozród - Praktyczny przewodnik zarządzania rozrodem (Cow Signals)