Wskrzeszają tradycję związaną z początkiem roku agrarnego
Urodzaju gospodarzom, a pannom i kawalerom zmiany stanu cywilnego życzyły kompanie wołoczebników, czyli grupy mężczyzn, które niegdyś w Wielkanoc chodziły po wsiach w Podlaskiem śpiewając życzenia. Tradycja kolędowania wskrzeszana jest we wsiach k. Knyszyna.
Wielkanocny zwyczaj kolędowania, tzw. chodzenie z konopielką, to tradycja składania życzeń gospodarskich, związanych z rozpoczęciem nowego roku agrarnego.
Kultywują tradycję. Zakończył się jedyny taki konkurs w Polsce
Tradycja ta znana jest tylko w północno-wschodniej Polsce oraz w regionie solecznickim i wileńskim (Litwa), a także obwodzie grodzieńskim na Białorusi. Zwyczaj na ziemiach polskich zanikł w latach 60. ub. wieku, ale dzięki staraniom Ośrodka Kultury w Knyszynie od kilku lat jest wskrzeszany.
Jadwiga Konopko, dyrektor ośrodka powiedziała, że tradycja ta była bardzo popularna w regionie, na terenie między dwoma rzekami: Narwią i Bugiem, a została zapomniana ze względu na przemiany, jakie zachodziły we wsiach. Za namową etnografów, ośrodek postanowił powrócić do tej tradycji.
Pierwszym krokiem było organizowanie muzycznych spotkań, w których brały udział zespoły wykonujące konopielki (w tym roku impreza odbędzie się po raz siedemnasty).
Następnie, dzięki pomocy ludzi zainteresowanych tradycją konopielek i śpiewaków z różnych części Polski, organizowano warsztaty śpiewu, odtwarzanie tradycji wiosennego kolędowania w terenie i spotkania śpiewaków. Od dziesięciu lat grupa śpiewaków odwiedza w niedzielne popołudnie wsie w okolicach Knyszyna.
Tysiące tradycyjnych drzew wzbogaci wiejski krajobraz
Etnograf dr Artur Gaweł, dyrektor Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej uważa, że udaje się tę tradycję ożywić. Jak pisze w książce "Rok obrzędowy na Podlasiu", konopielkami nazywano pieśni obrzędowe, które w Wielkanoc śpiewali kawalerowie, stąd też pochodzi nazwa zwyczaju - chodzenie z konopielką.
Wiosenne kolędowanie posiadało też inne określenia - najczęściej nazywano je "włóczebne" lub "wołoczebne", a kolędników zebranych w grupę nazywano kompanią.
Kompanie zbierały się po południu w Wielkanoc, a kolędowanie trwało całą noc i kończyło się rankiem drugiego dnia świąt. Składały się z kilkunastu mężczyzn; w każdej z nich był tzw. zapiewajło, czyli - jak wyjaśnia Gaweł - mężczyzna doskonale znający nie tylko teksty pieśni, ale również wszystkich mieszkańców wsi.
Życzenia śpiewano przy akompaniamencie harmonii, skrzypiec lub ustnej harmonijki. W pieśniach pannom i kawalerom życzono zmiany stanu cywilnego, a gospodarzom urodzaju.
Twórcy ludowi już przygotowują pisanki. Są znane w całej Europie
Wołoczebnicy za swoje życzenia dostawali od gospodarzy zapłatę: kiełbasę, jajka czy kieliszek wódki. Jeśli odmówiono kawalerom poczęstunku, śpiewali oni złośliwe piosenki. Obawiano się takich przyśpiewek, ponieważ wierzono, że wróżą nieszczęście, a córce gospodarzy -
staropanieństwo.
Kolędowanie kończyło się zabawą organizowaną w trzeci dzień świąt, czyli we wtorek. Poczęstunek składał się z darów, jakie zebrano podczas śpiewania. Na zabawę zapraszano dziewczęta.
Od dziesięciu lat śpiewacy wracają do tradycji wiosennego kolędowania, a od ubiegłego roku gospodarzy odwiedza utworzona kompania męska, w której śpiewają mężczyźni ze wsi z okolic Knyszyna.
Zwieńczeniem wiosennego kolędowania będą 17. Międzynarodowe Spotkania Wiosennego Kolędowania z Konopielką z Knyszynie. Impreza odbędzie się 8 kwietnia.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś