Sprawa dopłat bezpośrednich wykorzystywana jest demagogicznie
Dopłaty bezpośrednie, jakie otrzymują polscy rolnicy, nie są dla nich krzywdzące. Postulat wyrównania tych płatności wykorzystywany jest demagogicznie - uważa prof. Jerzy Wilkin z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.
Premier Beata Szydło mówiła w środę w Sejmie m.in. o tym, że "trzeba podjąć sprawę wyrównywania dopłat dla rolników. Nie może być tak, że polscy rolnicy mają gorsze warunki funkcjonowania niż rolnicy w innych krajach europejskich".
Profesor, odnosząc się do expose premier zaznaczył, że następuje zmniejszenie rozpiętości tych dopłat. Zauważył, że Polska ma nie niższe dopłaty niż przeciętna w UE, choć są one niższe niż w Niemczech czy Holandii. Są natomiast wyższe niż dostają hiszpańscy czy portugalscy rolnicy, a kraje te należą do UE dłużej niż Polska.
Politycy, którzy mówią o wyrównaniu dopłat nie znają genezy ich wprowadzenia. Tłumaczył, że początkowo miały one charakter kompensacyjny z uwagi na obniżenie cen produktów rolnych, ze względu na liberalizację importu żywności, a dopiero później ich rola nieco się zmieniła.
Dopłaty bezpośrednie. Zaliczki trafiły już na konta ćwierć miliona rolników
"Wydaje mi się, że polscy rolnicy, biorąc pod uwagę m.in. wydajność polskich rolników i okres przynależności do UE, nie są krzywdzeni przez dopłaty bezpośrednie" - skomentował PAP Wilkin.
Zapytany o propozycje rządu dotyczące zwiększenia ochrony polskiej ziemi zastrzegł, że nie zna tych propozycji, ale jego zdaniem "dobrze przygotowany projekt reformy ustroju rolnego powinien racjonalizować wykorzystanie ziemi rolniczej, by trafiała ona +w dobre ręce+ do gospodarstw produktywnych mających szanse rozwoju".
Dodał, że nie jestem zwolennikiem latyfundiów i pewne ograniczenia powinny być, ale z wypowiedzi podczas kampanii wynikało, że głównym celem jest obrona polskiej ziemi przed wykupem jej przez cudzoziemców.
Zdaniem prof. Wilkina, najważniejszą obecnie sprawą dla wsi jest tworzenie miejsc pracy na obszarach wiejskich. Co najmniej 3/4 rolników nie jest w stanie utrzymać się z rolnictwa i musi mieć dodatkowe źródła dochodów.
"Mam pesymistyczne oczekiwania co do skutków zapowiedzi polityki wobec wsi i rolnictwa. Zmiany te będą raczej prosocjalne i trochę populistyczne niż racjonalizujące pewne sprawy w rolnictwie" - podsumował Wilkin.