Jest apelacja od wyroku wz. ze śmiertelnym wypadkiem w wysokim silosie z otrębami
Będzie ciąg dalszy procesu w sprawie śmiertelnego wypadku w wysokim silosie na terenie jednej z białostockich firm. Obrońca zaskarżył nieprawomocny wyrok skazujący wobec dyrektora tego przedsiębiorstwa. Sąd uznał, że oskarżony nie zapewnił bezpiecznych warunków pracy.
W kwietniu przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadł wyrok ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu. Skazany ma też zapłacić po 10 tys. zł nawiązki ojcu i matce zmarłego i ich koszty procesowe. Sąd uznał, że jako osoba odpowiedzialna za bhp, dyrektor firmy nie zapewnił bezpiecznych warunków pracy w silosie na zbożowe otręby.
34-latek przysypany otrębami
Proces związany jest z wypadkiem sprzed trzech lat. Na terenie firmy zajmującej się przetwórstwem zbożowym, której jeden z oddziałów mieści się w Białymstoku, w betonowym silosie o wysokości ok. dziewięciu pięter, prowadzone były prace polegające na usuwaniu zbrylonych, zbitych warstw otrębów, które zawisły na dużej wysokości.
Ruszył proces związany ze śmiercią pracownika przysypanego otrębami w silosie
Aby to zrobić, pracownicy wchodzili do środka od góry (tylko stamtąd jest dostęp) i pracowali zawieszeni na linach. W czasie tych prac doszło do oderwania się takiej warstwy otrębów od którejś ze ścian silosu i przysypania nimi 34-letniego pracownika. Mężczyzna zmarł.
Akcja ratownicza trwała dwie doby, mimo że ciało mężczyzny udało się odnaleźć w dniu wypadku wieczorem, to zwłoki wydobyto dopiero dwa dni później. Straż pożarna informowała wtedy, że ciało znajdowało się w wąskim leju między zbitą i twardą warstwą otrębów, dlatego trzeba było najpierw usunąć zbitą masę i dopiero wtedy było możliwe podniesienie do góry i wydobycie ciała mężczyzny.
W sumie z silosu wydobyto 20 ton otrębów, by dotrzeć do zmarłego.
Okoliczności wypadku badała Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe. Ostatecznie zarzuty postawiła dyrektorowi firmy, na terenie której doszło do wypadku. Zarzuciła mu, że jako szef oddziału przedsiębiorstwa, odpowiedzialny za jego działalność, w tym za bezpieczeństwo i higienę pracy, umyślnie naraził pracownika (zewnętrznej, wynajętej do prac firmy) na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkich obrażeń.
Prokuratura wskazała uchybienia
W ocenie śledczych, to do obowiązków oskarżonego należało dopilnowanie, by pracownik mógł pracować z pomostu, na którym mógłby stanąć wewnątrz silosu. Szefowi firmy zarzucono też, że nie dopilnował, by zostało wyłączone urządzenie elektryczne (tzw. ślimak), które wciąż pracowało na dole silosu (mogło to przyczynić się do oderwania się warstwy otrębów), nie było też oświetlenia.
Zapadł ważny wyrok. Sąd stanął po stronie rolnika koszącego nocą zboże!
Prokuratura zwracała też uwagę na dopuszczenie pracownika do pracy w przestrzeni ograniczonej niezgodnie z procedurą firmy, np. bez nadzoru innego pracownika nad pracami, bez ważnych badań lekarskich, ważnego szkolenia bhp i na brak opracowania stosownej instrukcji prowadzenia prac w silosie.
Obrona chciała uniewinnienia, ale sąd pierwszej instancji uznał dyrektora za winnego. Ocenił, że był on przeszkolony co do zasad obowiązujących przy pracach w silosach na terenie firmy, a pracownikowi nie zapewniono m.in. pomostu, oświetlenia i pomocy osoby nadzorującej.
Sąd zwrócił jednak uwagę, że sam pracownik również popełnił błędy, przyczyniając się w ten sposób do tragedii. M.in. nie był on wpięty do liny asekuracyjnej, a główna lina nie była naprężona, mężczyzna schodził też poniżej nawisu otrębów, narażając się na możliwość przysypania nimi.
Apelacja od tego wyroku trafiła już do Sądu Okręgowego w Białymstoku - wynika z informacji uzyskanych przez PAP w sądzie rejonowym. Termin jej rozpoznania nie został jeszcze ustalony.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś