Posłanka PiS: hodowla zwierząt na futra to barbarzyństwo

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (zac) | redakcja@agropolska.pl
29-01-2018,14:40 Aktualizacja: 29-01-2018,15:55
A A A

Im bliżej rozpoczęcia prac w Sejmie nad nowelizacją ustawy o ochronie praw zwierząt, która przewiduje między innymi zakaz hodowli zwierząt futerkowych i zakaz uboju rytualnego, tym więcej komentarzy w tej sprawie.

Organizacje zrzeszające hodowców biją na alarm i podkreślają, że zakaz oznacza bezrobocie dla kilkudziesięciu tysięcy osób zatrudnionych na fermach i w wielu firmach kooperujących (w Polsce funkcjonuje blisko 1200 ferm zwierząt futerkowych).

Fundacja Viva! Akcja Dla Zwierząt kwestionuje te dane i podkreśla, że osób zatrudnionych jest stosunkowo niewiele (powołuje się przy tym na informacje uzyskane z ZUS).

jarosław kaczyński, zwierzęta hodowane na futra, parlament europejski, obrońcy praw zwierząt

Kaczyński apeluje w PE: niech futra przejdą do historii

- Niech futra przejdą do historii, by na świecie było o wiele mniej cierpienia zwierząt niż dziś - przekonywał prezes PiS Jarosław Kaczyński w nagraniu wideo do uczestników konferencji na ten temat, zorganizowanej w Parlamencie Europejskim w...
W podobnym tonie mówi posłanka PiS Joanna Lichocka, która niezwykle ostro krytykuje "lobby futrzarskie". W krótkiej wypowiedzi opublikowanej przez Fundację Viva! na Twitterze podkreśla, że hodowla zwierząt na futra to "barbarzyństwo".

- Większość krajów europejskich, większość krajów cywilizowanych, rezygnuje z takich hodowli - zaznacza Lichocka i podkreśla, że fermy norek czy lisów narażają zwierzęta na wielkie cierpienia i dlatego "nie są potrzebne".

Posłanka jako jeden z argumentów za wprowadzeniem zakazu podaje uciążliwość dla okolicznych mieszkańców, którzy przychodzą do jej biur poselskich i skarżą się na hałas i odór. Co ciekawe, urodzona i mieszkająca w Warszawie parlamentarzystka, do Sejmu kandydowała z okręgu kaliskiego w Wielkopolsce, gdzie hodowli zwierząt na futra nie brakuje (Lichocka mówi że jest ich ponad 250).

Parlamentarzystka zaprasza osoby, które nie wierzą, że fermy to realny problem na jeden ze swoich dyżurów poselskich. - Zapraszam na dyżury, na spotkania wyborcze. Jak posłuchają ludzi, to może zmienią zdanie - zaznacza.

Joanna Lichocka nawiązując do informacji na temat zatrudnienia mówi, że "dane z ZUS podważają przekazy propagandy przemysłu futrzarskiego". - Okazuje się, że jest to dziesięciokrotnie mniejsza liczba niż opowiadają to lobbyści. Uczulam na wszystkie dezinformacyjne materiały produkowane przez lobby futrzarskie - dodaje.

Poleć
Udostępnij