CTK o stanowisku KE ws. mięsa: od was zależy jak kontrolujecie produkty

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: PAP, (zl) | redakcja@agropolska.pl
24-02-2019,13:25 Aktualizacja: 24-02-2019,13:30
A A A

CTK cytuje słowa rzeczniczki KE, która powiedziała w piątek, że to, w jaki sposób jest kontrolowana żywność, która może zagrażać zdrowiu, zależy wyłącznie od władz Czech, ale podejmowane kroki muszą być adekwatne i stosowane w oparciu o wstępną ocenę sytuacji.

Przywołując słowa rzeczniczki KE Anki Paduraru, która wypowiedziała się o czeskich kontrolach w kontekście deklaracji ministra spraw zagranicznych RP Jacka Czaputowicza o gotowości do porozumienia się z władzami w Pradze, CTK przypomniała, że już w styczniu Komisja miała zastrzeżenia do tego, jak Czesi wprowadzają w życie unijne przepisy dotyczące kontroli jakości żywności.

salmonnella w wołowinie, miroslav toman, Główny Lekarz Weterynarii, Paweł Niemczuk, system RASFF

Czechy nie poinformowały o wykryciu salmonelli w polskim mięsie

Czechy nie umieściły informacji o wykryciu salmonelli w polskiej wołowinie w unijnym systemie ostrzegania RASFF, a tamtejsze służby weterynaryjne nie poinformowały resortu rolnictwa o tej sprawie - mówi Główny Lekarz Weterynarii Paweł...

KE sugerowała, że Republika Czeska nieprawidłowo wykorzystywała przepisy dotyczące kontroli przy imporcie żywności. Wątpliwości Komisji budził fakt, że Praga domagała się informacji o pochodzeniu spodziewanych dostaw produktów żywnościowych na 24 godziny przed planowanym dostarczeniem. Była zdania, że kontrole importerów powinny dokonywać się jedynie w uzasadnionych przypadkach, a nie w sposób systemowy i stały.

Od czwartku te zasady obowiązują wszystkich importerów wołowiny z Polski. Rzecznik ministra rolnictwa Vojtiech Bily utrzymuje jednak, że wprowadzone kontrole mięsa z Polski, nie mają charakteru dyskryminującego, a ich celem nie jest doprowadzenie do ogłoszenia zakazu handlu polskim mięsem.

- Także z Polski, ponieważ swobodny przepływ towarów jest jednym z podstawowych filarów funkcjonowania UE - doprecyzował rzecznik i dodał, że kontrole, jakości mięsa wołowego z Polski są niezbędne i adekwatne do powagi sytuacji.

ardanowski, minister, minister rolnictwa

Ardanowski: każda informacja o zakażonym mięsie jest szczegółowo analizowana

Informacje o skażonym mięsie napływające z zagranicy są szczegółowo analizowane. Wyciągamy wnioski, które mają usprawnić system nadzoru - powiedział PAP minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. - Traktuję informacje z zagranicy...

Nadzwyczajne środki związane z dostawami wołowiny z Polski zaczęły obowiązywać w Republice Czeskiej w czwartek, po tym jak w transporcie 700 kg mięsa z Polski znaleziono bakterie salmonelli. Ich wprowadzenie media zaczęły określać mianem polsko-czeskiej wojny handlowej.

Zdaniem eksperta od rolnictwa i wsi, Frantiszka Havlata, z którym rozmawiała PAP, wojna handlowa została nieszczęśliwie sprowokowana przez czeska stronę. W opinii Havlata czeska reakcja jest nieadekwatna, "przynajmniej jak na warunki, które powinny obowiązywać między krajami Grupy Wyszehradzkiej".

Ekspert uważa, że obecna sytuacja wynika ze strachu przed polskim mięsem. - Gdyby czescy politycy dbali o swój rynek przemysłu spożywczego tak, jak robili to Polacy, to nie mielibyśmy dziś żadnych problemów - zaznaczył. - Niestety, czescy politycy zaprzedali nas Unii; chodziło o utrzymanie wielkich właścicieli i o wielką produkcję rolną. W efekcie politycy boją się polskiego rolnictwa, bo nie umieli w odpowiednim momencie zadbać o interesy czeskiej wsi - dodał.

Ekspert podkreślił też, że jednym z aspektów problemu związanego z wołowiną z Polski jest kwestia ceny. - Większość firm z Czech kupuje polską wołowinę, bo jest tania. Nikt nie chce drogiego mięsa. Resort rolnictwa powinien określić, kto odbiera polskie mięso i sprawdzić czy to przypadkiem nie ci odbiorcy w Czechach próbują oszukiwać konsumentów - zasugerował.

mięso, bydło, krowy, nielegalny ubój bydła, wołowina, Czechy

Czeski minister rolnictwa zaleca rodakom unikanie wołowiny z Polski

Minister rolnictwa Czech Miroslav Toman poinformował w piątek, że na czeski rynek trafiło podejrzane mięso z Polski. - Nie wierzę w polski system kontroli - oświadczył. Zaapelował, aby Czesi sprawdzali pochodzenie spożywanego mięsa i unikali tego z...

Ekspert w rozmowie z PAP podkreślił też, że w sprawdzaniu mięsa z Polski nie ma w sumie nic złego. Salmonella, która została znaleziona w polskiej wołowinie, jego zdaniem, została tam wprowadzona przez kontakt z czynnikiem ludzkim. - Powinniśmy sobie raczej postawić pytanie, na jakim etapie do tego doszło - mówił.

Havlat podkreślił też, że ma pełne zaufanie do czeskiej inspekcji weterynaryjnej. Jej pracownicy "są jednymi z najlepszych w całej Unii Europejskiej" - powiedział. Dodał przy tym: "będę bronić swego stanowiska, ale będę też podkreślać, że nie dowierzam kierownictwu czeskiego resortu rolnictwa".

W Polsce rocznie produkuje się 560 ton wołowiny, z czego 85 proc. trafia na eksport - pisze CTK. Do Republiki Czeskiej sprowadza się mięso za 29 mln euro. Polska po Niemczech jest drugim największym eksporterem produktów spożywczych do Czech.

 

Poleć
Udostępnij